My jesteśmy z polskiej Florencji   I  Z miasta siedmiu pagórków fiesolskich,  I  Z miasta muzyki, inteligencji   I najpiękniejszych kobiet polskich.

Z miasta talentów, ideałów,   I Temperamentów i błyskawic  I teatru i gwiazd i zapałów.

(…)

(Marian Hemar,Lwowskie strofy)

My jesteśmy z polskiej Florencji
Z miasta siedmiu pagórków fiesolskich,
Z miasta muzyki, inteligencji
I najpiękniejszych kobiet polskich.
Z miasta talentów, ideałów,
Temperamentów i błyskawic
I teatru i gwiazd i zapałów.
(…)

(Marian Hemar,Lwowskie strofy)

 

2018 Lwow 1 m

W czerwcu 2017 roku mieliśmy wyjątkowego gościa w trakcie tradycyjnego spotkania na Wzgórzach Krzesławickich. Odwiedził nas wtedy ksiądz arcybiskup metropolita lwowski Mieczysław Mokrzycki i zaprosił do Lwowa.  I jak tu nie przyjąć zaproszenia od tak dostojnej osoby! Odtąd zaczęło się kilkumiesięczne planowanie i organizowanie pielgrzymki do Lwowa, zwanego „małym Konstantynopolem”, najbardziej patriotycznego i najbardziej europejskiego niegdyś miasta Polski, miasta, które ze względu na swoją urodę było i jest samo w sobie dziełem sztuki, a w sercach Polaków − na zawsze wierne i polskie. Do dziś dźwięczą w Lwim Grodzie niedośpiewane melodie minionych wieków, czego mogliśmy doświadczyć w trakcie czterodniowego pobytu. Termin naszej pielgrzymki wyznaczyliśmy najpierw na październik, ale w marcu okazało się, że dogodniejszym miesiącem będzie wrzesień. Do Lwowa dojechaliśmy popołudniową porą 9 września z krótkim przystankiem w Przemyślu, gdzie z autobusu przesiedliśmy się do pociągu. Podróż upłynęła nam bardzo przyjemnie i bez perturbacji. Koło lwowskiego dworca czekał na przybyszy z Krakowa ksiądz Władysław, który busem − z przyklejoną na przedniej szybie kartką z napisem „VIP-y” (co oczywiście nie umknęło naszej uwadze i zrobiło duże wrażenie) − zawiózł strudzonych nieco podróżnych do miejsca noclegów, czyli Brzuchowic. Nie bez małej przygody. Otóż pojazd w pewnym momencie zaczął zwalniać i stanął na środku drogi. Dowiedzieliśmy się, że zabrakło benzyny… Anioł Stróż jednak czuwał, gdyż stało się tak już blisko Domu Pielgrzyma. Ostatnie metry pokonaliśmy pieszo z bagażami. Mimo to bus będzie odtąd naszym ulubionym środkiem transportu.  

Brzuchowice 9 września

Na noclegi zatrzymaliśmy się w malowniczo otoczonym wzgórzami leśnymi i niezwykle przyjemnie urządzonym Domu Pielgrzyma w Brzuchowicach.

 

2018 Lwow 2 m

 

Warto wspomnieć, że w tej miejscowości przed wojną rodzice Zbigniewa Herberta spędzali lato w wybudowanej przez siebie willi. Jak wspominała siostra poety: „(…) mieliśmy taki letni dom, nazywał się „Leśna”, który zbudował ojciec 9 kilometrów od Lwowa, w Brzuchowicach. Stał na Roztoczu Lwowsko-Tarnowskim − dużo lasów, wspaniała przyroda − prześliczna miejscowość. Tam jeździliśmy i spędzaliśmy zwykle kilka miesięcy w roku, letnich miesięcy”. Oddychaliśmy zatem tym samym rześkim leśnym powietrzem, mieszkając w uroczych Brzuchowicach przez cztery dni. Po ulokowaniu się w wygodnych pokojach udaliśmy się do kaplicy, gdzie uczestniczyliśmy we mszy św. odprawionej przez ks. Jana. Następnie zjedliśmy smaczną kolację, a pierwszy dzień naszej pielgrzymki zakończyliśmy wspólnie odmówioną modlitwą brewiarzową i rozmowami.

Lwów 10 września

Następnego dnia rano, po śniadaniu, ksiądz Władysław zawiózł nas do Lwowa, w pobliże Bazyliki Archikatedralnej p.w. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny (potocznie zwanej katedrą łacińską w odróżnieniu od katedr obrządku wschodniego i ormiańskiej), gdzie o godz. 10.00 rozpoczęła się msza św. w języku polskim. W Eucharystii uczestniczyli, oprócz nas, inni pielgrzymi przybyli z Polski w tych samych dniach nad Pełtwię. Po uroczystej mszy św., która pozostanie pięknym duchowym przeżyciem, byliśmy oprowadzani w katedrze przez księdza. Usłyszeliśmy ciekawe historie związane ze świątynią, która jest bardzo bogata w symbolikę oraz doskonałe dzieła sztuki i rzemiosła. W centralnej niszy ołtarza umieszczony jest koronowany obraz Matki Bożej Łaskawej, ozdobiony darem Jana Pawła II „Złotą Różą”. W środkowych partiach ołtarza znajdują się dwa srebrne XVIII-wieczne relikwiarze z relikwiami różnych świętych. Bezpośrednio nad tabernakulum umocowano srebrny relikwiarz z doczesnymi szczątkami bł. Jakuba Strzemię (ok. 1392−1409), patrona archidiecezji lwowskiej. W diecezji czczony jest także patron Lwowa – św. Jan z Dukli, oraz patroni polscy – święci Wojciech i Stanisław.

2018 Lwow 3 m 2018 Lwow 4 m 2018 Lwow 5 m 2018 Lwow 6 m

Po zwiedzeniu wnętrza katedry naszym przewodnikiem został kleryk Kazimierz, który spędzi z nami prawie cały dzień i okaże się świetnym znawcą zabytków Lwowa. Pokaże nam najważniejsze świątynie tworzące tkankę religijną miasta. Wspólne poznawanie wielowiekowego dziedzictwa Lwowa rozpoczęliśmy od podziwiania wzniesionej w XVII stuleciu, w bezpośrednim otoczeniu Bazyliki Metropolitalnej, Kaplicy Ogrojcowej p.w. Trójcy Świętej i Męki Pańskiej, zwanej Boimów (wybudowanej jako mauzoleum rodowe lwowskich patrycjuszy Boimów), a zakończyliśmy na położonej u stóp Wysokiego Zamku Cerkwi św. Praksedy. Jest to jedyna we Lwowie cerkiew, w której zachował się oryginalny ikonostas z XVII wieku. Wcześniej zobaczyliśmy jeszcze m.in. Cerkiew św. Mikołaja, a także Monaster św. Onufrego i budynki greckokatolickiego klasztoru. Według legendy w monasterze przechowywany był obraz Matki Boskiej Częstochowskiej, który trafił początkowo do Bełza, a w 1382 r. do klasztoru na Jasnej Górze.

2018 Lwow 7 m 2018 Lwow 8 m 2018 Lwow 9 m 2018 Lwow 10 m 2018 Lwow 11 m

Ponieważ, jak napisał Marian Hemar, „we Lwowie wszystko blisko serca leży”,  kluczowe obiekty znajdują się w bardzo bliskim sąsiedztwie. Każdy „leofil” wie, że Lwów jest skomponowany szkatułkowo, a więc trzeba puścić zelówki wolno, a zawsze dojdzie się, gdzie należy, gdzie trzeba albo gdzie warto. Aura sprzyjała naszym peregrynacjom. W trakcie spaceru odwiedziliśmy miejsce, gdzie „wydobywa się”… kawę, czyli najprawdziwszą kopalnię kawy. Napis na drzwiach głosi: „Tu narodziła się lwowska kawa”. Lokal jest największą lwowską kawiarnią, w dodatku poświęconą historii kawy w mieście. Ta została tutaj sprowadzona pod koniec XVII wieku. W Lwiwskiej Kopalni Kawy pracownicy w strojach górników wydobywają ziarna kawy z piwnicy, gdzie jest ona przechowywana, następnie dostarczają ją na górę do lokalu, osmażają i mielą. Po nałożeniu na głowy hełmów kluczyliśmy w ciemnych podziemiach pełnych zapachu napoju mędrców i bogów, a następnie usiedliśmy wygodnie w pięknej kawiarni, by go skosztować. W trakcie spotkania przy „leniwej kawie” kl. Kazimierz opowiadał nam o współczesnych bolączkach Ukrainy, o masowych wyjazdach młodych Ukraińców z kraju do Polski oraz obecnym obliczu Lwowa.

2018 Lwow 12 m 2018 Lwow 13 m 2018 Lwow 14 m

2018 Lwow 15 m 2018 Lwow 16 m 2018 Lwow 17 m 2018 Lwow 18 m

Po odpoczynku kontynuowaliśmy szlifowanie lwowskich bruków oraz poznawanie najpiękniejszych świątyń. Jedną z nich była katedra ormiańska. Swój wystrój wnętrza, w stylu nawiązującym do średniowiecza i sztuki ormiańskiej, zawdzięcza dwóm wybitnym artystom polskim – krakowskiemu malarzowi Józefowi Mehofferowi, który jest autorem secesyjnych mozaik w prezbiterium, i Janowi Henrykowi Rosenowi, który malował świątynię w latach dwudziestych XX wieku, jeszcze zanim jego nazwisko zasłynęło w Watykanie i Stanach Zjednoczonych. Wcześniej chcieliśmy zobaczyć wnętrze innej niezwykłej świątyni – barokowego kościoła dominikanów, ale tego dnia wstęp do niego był utrudniony. Tylko z daleka mogliśmy podziwiać rokokowe wnętrze ‒ ozdobione figurami świętych dłuta mistrzów lwowskiej szkoły rzeźby barokowej oraz nietypową kopułę. Kościół powstał w XVIII wieku na miejscu starszego, dzięki fundacji Potockich, a zaprojektował go komendant twierdzy w Kamieńcu Podolskim, inżynier wojskowy, Jan de Witte. Przespacerowaliśmy się również parę razy przez stary Rynek, gdzie np. w kamienicy pod numerem 6, zwanej Królewską, znajdowała się rezydencja króla Jana III Sobieskiego. Na lwowskim Rynku zachwycają nie tylko kamienice czy Ratusz, ale też bruk (kamienie przecież mówią) i tory tramwajowe…

 

2018 Lwow 19 m 2018 Lwow 20 m 2018 Lwow 21 m 2018 Lwow 22 m 2018 Lwow 23 m 2018 Lwow 24 m 2018 Lwow 25 m 2018 Lwow 26 m 2018 Lwow 27 m

2018 Lwow 29 m 2018 Lwow 30 m 2018 Lwow 31 m 2018 Lwow 32 m 2018 Lwow 33 m 2018 Lwow 34 m 2018 Lwow 35 m 2018 Lwow 36 m 2018 Lwow 37 m

2018 Lwow 38 m 2018 Lwow 39 m 2018 Lwow 40 m 2018 Lwow 41 m2018 Lwow 42 m

Każda świątynia, którą nam tego dnia pokazywał nasz przewodnik, urzekała swoim pięknem. Każda ulica, każdy plac, każdy zaułek, mijane pomniki (w tym oczywiście kolumna Adama Mickiewicza), różne gmachy, trzy katolickie katedry, kościoły, rynek, lwy przed ratuszem uzmysławiały nie tylko, że „gdzie się tu obrócisz, to Polska”, ale również to, że przede wszystkim było to miasto z niezmiernie cenną mozaiką narodowościową, o bogatej kulturze i tradycji oraz wielu wyznań.

 2018 Lwow 43 m 2018 Lwow 44 m 2018 Lwow 45 m 2018 Lwow 46 m 2018 Lwow 47 m 2018 Lwow 48 m 2018 Lwow 49 m 2018 Lwow 50 m

2018 Lwow 51 m

Lwów 11 września

Kolejny dzień pielgrzymki również obfitował w wiele duchowych przeżyć. Jego najmocniejszym akordem będzie wizyta w Kurii Metropolitalnej, gdzie zostaliśmy bardzo serdecznie przyjęci przez abpa Mieczysława Mokrzyckiego w tamtejszej kaplicy. Po wspólnej cichej modlitwie w kaplice arcybiskup opowiedział nam krótko o losach budynku metropolitalnego i jego obecnym stanie, o potrzebach duchowych i materialnych archidiecezji lwowskiej, a także o tym, ile jest obecnie czynnych świątyń obrządku łacińskiego oraz o trudnych próbach odbudowywania Kościoła katolickiego na Ukrainie i przywrócenia do dawnej świetności świątyń zrujnowanych w latach komunizmu. Od księdza arcybiskupa dostaliśmy piękne obrazki, a my wręczyliśmy mały upominek związany z Krakowem oraz wrześniowy numer czasopisma „Niedziela” z artykułem na temat Grupy 33. Po spotkaniu z arcybiskupem mogliśmy w towarzystwie przewodnika podziwiać wnętrze Kurii, m.in. okazałą bibliotekę oraz wejść na tzw. taras, z którego rozciąga się zapierająca dech w piersiach panorama „miasta z siedmioma pagórkami fiesolskimi”. Zwiedziliśmy także pobliskie Muzeum Archidiecezjalne, w którym można obejrzeć bardzo cenne eksponaty i pamiątki związane m.in. ze św. Janem Pawłem II.

> 2018 Lwow 521 m 2018 Lwow 52 m 2018 Lwow 53 m 2018 Lwow 54 m 2018 Lwow 55 m 2018 Lwow 56 m 2018 Lwow 57 m 2018 Lwow 58 m 2018 Lwow 59 m 2018 Lwow 60 m

W Kurii czekał na nas ksiądz Nazar (z pochodzenia Ukrainiec, ale doskonale mówiący po polsku), który pokaże nam i opowie o innych historycznych miejscach i obiektach Lwowa. Pierwszym zabytkiem, do którego nas zaprowadził, była renesansowa cerkiew Zaśnięcia Matki Bożej we Lwowie (pot. cerkiew Wołoska) – usytuowana na Starym Mieście, wzniesiona w miejscu wcześniejszej w latach 1591–1629. Obok niej znajdują się dzwonnica (wieży Korniakta) i kaplica Trzech Świętych Hierarchów. W pobliżu, na placu, na którym działa jeden z największych bukinistycznych rynków we Lwowie, stoi pomnik pierwszego ukraińskiego drukarza Iwana Fedorowa.

2018 Lwow 61 m 2018 Lwow 62 m 2018 Lwow 63 m 2018 Lwow 64 m 2018 Lwow 65 m 2018 Lwow 66 m 2018 Lwow 67 m 2018 Lwow 68 m 2018 Lwow 69 m

Zwiedzanie Lwowa to nie tylko podziwianie starodawnej architektury, błądzenie uliczkami i zaglądanie w podwórza, ale też przesiadywanie w niebanalnych i pomysłowych lokalach gastronomicznych. Aby wzmocnić organizmy po długim spacerze, poprosiliśmy księdza Nazara, aby zaprowadził nas koniecznie do podobno najstarszej (z 1862 r.) działającej we Lwowie kawiarni, przy zabytkowej ulicy Ormiańskiej. Znalezienie jej nie obyło się bez trudności, bo od przewodnika, który oprowadzał nas po kurii, otrzymaliśmy zły numer, ale w końcu się udało, bo przypomniałam sobie, że w schowanych w plecaku notatkach mam przecież zapisany dokładny adres tej kawiarni. W lokalu tym kawa parzona jest na sposób ormiański, ale przejęty od Turków – w małych tygielkach na gorącym piasku. Trzeba było widzieć zniesmaczone do pewnego stopnia miny niektórych z nas po wypiciu tej kawy, tzw. siekiery. Prawdziwie mocnej kawy. Mieliśmy też przerwę na obiad, a po posileniu się wyruszyliśmy żwawym krokiem w stronę Łyczakowa.

2018 Lwow 70 m 2018 Lwow 71 m 2018 Lwow 72 m 2018 Lwow 73 m 2018 Lwow 75 m 2018 Lwow 74 m

Po drodze pomodliliśmy się w Sanktuarium św. Antoniego z Padwy. Dziś kościół słynie z wielkiego kultu świętego Antoniego Padewskiego. Dla miłośników literatury pięknej również jest to ważne miejsce, bo to właśnie tu został ochrzczony wybitny polski poeta Zbigniew Herbert (w 1924 roku). Był to kościół parafialny Herbertów, którzy mieszkali w jego najbliższym sąsiedztwie, a babcia Herberta, „przenajświętsza babcia, Maria z Bałabanów, Maria Doświadczona”, należała do trzeciego zakonu franciszkańskiego i właśnie do św. Antoniego chodziła się modlić. W 2002 roku odsłonięto w kościele tablicę upamiętniającą chrzest przyszłego poety. Drugą tablicę odsłonięto na domu przy ul. Łyczakowskiej 55, w którym poeta się urodził i mieszkał w latach 1924−1933. Nie było mu dane przyjechać do ukochanego miasta, które opuścił z rodziną w 1944 roku i które przez całe życie będzie mu się stale śniło. Siostra poety Halina Herbert-Żebrowska, wspominając wspólne dzieciństwo we Lwowie powiedziała: „Piękne było nasze miasto − trzecia po Warszawie i Łodzi metropolia w II Rzeczypospolitej. Otoczone wieńcem wzgórz, na które wspinały się ulice. W sercu miasta zabytkowa starówka z Gotycką Katedrą, stare kościoły, świątynie innych wyznań. W Rynku zachowane kamienice w stylu i z czasów Odrodzenia. Miasto wielokulturowe, wielonarodowe z tradycjami Semper Fidelis dla Rzeczypospolitej”.

 

  2018 Lwow 76 m 2018 Lwow 77 m 2018 Lwow 78 m 2018 Lwow 79 m 2018 Lwow 80 m 2018 Lwow 81 m 2018 Lwow 82 m 2018 Lwow 83 m

Na te groby powinni z daleka przychodzić pielgrzymi,
by się uczyć miłości do Ojczyzny.
Powinni tu przychodzić ludzie małej wiary,
aby się napełnić wiarą niezłomną,
ludzie miałkiego ducha, aby się nadyszyć bohaterstwa.
A że tu leżą uczniowie w mundurach,
przeto ten cmentarz jest jak szkoła,
najdziwniejsza szkoła,
w której dzieci jasnowłose i błękitnookie nauczają siwych o tym,
że ze śmierci ofiarnej najbujniejsze wyrasta życie.

(Kornel Makuszyński O cmentarzu Obrońców Lwowa)

Cmentarz Łyczakowski to jedna z najstarszych nekropolii Europy oraz panteon polskiej chwały ‒miejsce spoczynku wybitnych rodaków: artystów, uczonych i młodych żołnierzy, a jednocześnie wspaniały park w stylu angielskim i plenerowe muzeum z cennymi rzeźbami nagrobnymi lwowskich twórców. Spoczywają tutaj m.in.: pisarki Maria Konopnicka i Gabriela Zapolska, rysownik i malarz Artur Grottger, światowej sławy matematyk Stefan Banach, architekt (twórca Opery Lwowskiej) Zygmunt Gorgolewski, historyk (dyrektor Zakładu Narodowego im. Ossolińskich) Zygmunt Kętrzyński… Można by długo wymieniać. Szczególną uwagę przykuwają dwa pomniki: pułkownika Juliana Konstantego Ordona (powstańca listopadowego, którego prochy sprowadzono do Lwowa z Florencji), zwieńczony orłem z rozwartymi skrzydłami, z rzeźbą lwa u podstawy, oraz poety Seweryna Goszczyńskiego ‒z siedzącą na cokole postacią wieszcza. Spacer po starej części Cmentarza Łyczakowskiego zakończyliśmy wspólną modlitwą za poległych za wolność Polaków na Górce Powstańczej z 1863-1864 r., nazywanej też „cmentarzykiem powstańców styczniowych” (w 18 rzędach spoczywa tam 230 powstańców), przy pięknym, odnowionym pomniku Szymona Wizunasa Szydłowskiego.

2018 Lwow 84 m 2018 Lwow 85 m 2018 Lwow 86 m 2018 Lwow 87 m 2018 Lwow 88 m

2018 Lwow 89 m 2018 Lwow 90 m 2018 Lwow 91 m 2018 Lwow 92 m 2018 Lwow 93 m 2018 Lwow 94 m 2018 Lwow 95 m 2018 Lwow 96 m 2018 Lwow 97 m 2018 Lwow 98 m

Następnie udaliśmy do południowej części nekropolii łyczakowskiej, na cmentarz, gdzie śpią Orlęta, o których mówią liczne wiersze i piosenki. Ci, którzy ginąc, szeptali: „Tylko mi ciebie, mamo, tylko mi Polski żal…”.  Z nabożnym skupieniem spacerowaliśmy między grobami, w milczeniu odmawiając „Wieczny odpoczynek”, a potem przysłuchiwaliśmy się wyjątkowej rozmowie ks. Nazara i ks. Jana, prowadzonej w duchu pojednania, o skomplikowanej i naznaczonej bolesnymi doświadczeniami przeszłości polsko-ukraińskiej. Dzień wcześniej, wieczorem, na takie tematy toczyły się rozmowy także w naszych pokojach w Brzuchowicach.

2018 Lwow 99 m 2018 Lwow 100 m 2018 Lwow 101 m 2018 Lwow 102 m 2018 Lwow 103 m 2018 Lwow 104 m 2018 Lwow 105 m 2018 Lwow 106 m 2018 Lwow 107 m 2018 Lwow 108 m 2018 Lwow 109 m 2018 Lwow 110 m

Z Łyczakowa wracaliśmy na Stare Miasto tramwajem, co także było niemałym przeżyciem, ponieważ, po pierwsze, niektóre tego rodzaju pojazdy są stare, zabytkowe i z małymi, przeważnie bardzo zatłoczonymi wagonikami, a po drugie ‒mają niezwykłe, stare kasowniki, jakże pasujące do przeszłości miasta. Ksiądz Nazar długo i cierpliwie kasował nam wszystkim bilety… Na przykład w Krakowie nowoczesność nas zewsząd atakuje, ale we Lwowie pozostaje wszystko po staremu, i to jest pocieszające.

2018 Lwow 111 m

Żółkiew, Krechów i Jaworowski Park Narodowy, 12 września

[rodzice] wprawowali nas za młodu, abyśmy nie byli degeneres (odrodnymi) od przodków swych, wystawując nam na oczy, ieszcze w dziecinnym będącym wieku, wielką sławę ich, ochotę y odwagi (…).  Kazawszy nas zaraz z obiecałem [abecadłem] tego wiersza uczyć z nagrobku pradziada naszego: „O quam dulce et decorum pro patria mori!...”. [ O, jak słodko i chwalebnie jest umrzeć za ojczyznę!]

(Jan III Sobieski)

W planach od początku mieliśmy zamiar zobaczyć również okolice Lwowa, usiane w zabytkowe miejscowości. W trakcie organizacyjnego spotkania jako propozycje pojawiały się różne nazwy. Ostatecznie wybór padł między innymi na Żółkiew. Rozpromienione słonecznym blaskiem miasto od razu nas zachwyciło. Pobyt w założonym przez pradziada króla Jana III Sobieskiego, hetmana Stefana Żółkiewskiego, rozpoczęliśmy od uczestnictwa w Eucharystii odprawionej przez księży Jana i Władysława w sławnej farze Żółkiewskiej, ufundowanej przez jednego z najwybitniejszych wodzów dawnej Rzeczypospolitej i wzniesionej w latach 1606‒1618. Po mszy świętej przywitał nas tamtejszy ksiądz proboszcz, który krótko, acz bardzo treściwie, przybliżył nam dzieje Kolegiaty pw. Świętych Wawrzyńca Diakona i Męczennika Stanisława Biskupa. W kościele pomodliliśmy się przed Łaskami Słynącym Obrazem Niepokalanej Królowej Różańca Świętego oraz podziwialiśmy wykonane (w latach 30. XVII wieku) z czerwonego marmuru pomniki hetmana Żółkiewskiego i jego syna Jana, ze znamienną, wziętą z Eneidy inskrypcją Exoriare aliquis nostris ex ossibus ultor („Niech z kości naszych zrodzi się mściciel”), oraz umieszczony po przeciwległej stronie pomnik Reginy z Herburtów i Zofii Daniłowiczowej, żony i córki hetmana. Oprócz tego w kościele, będącym swoistym mauzoleum rodowym Żółkiewskich i Sobieskich, przyglądaliśmy się znajdującym się przy wejściu do prezbiterium alabastrowym nagrobkom Jakuba Sobieskiego – ojca króla, oraz Stanisława Daniłowicza. Zeszliśmy do krypty grobowej, gdzie pomodliliśmy się przed marmurowymi sarkofagami mieszczącymi szczątki członków zasłużonych dla Ojczyzny rodzin Żółkiewskich, Daniłowiczów i Sobieskich.

2018 Lwow 112 m 2018 Lwow 113 m 2018 Lwow 114 m 2018 Lwow 115 m 2018 Lwow 116 m 2018 Lwow 117 m 2018 Lwow 118 m 2018 Lwow 119 m 2018 Lwow 120 m 2018 Lwow 121 m 2018 Lwow 122 m 2018 Lwow 123 m 2018 Lwow 124 m 2018 Lwow 125 m 2018 Lwow 126 m 2018 Lwow 127 m 2018 Lwow 128 m

Po uważnym obejrzeniu tej świątyni udaliśmy na dalsze zwiedzanie Żółkwi, które w założeniu jego twórców miało być „idealnym miastem” i takie wrażenie sprawiało. Przespacerowaliśmy się do założonego w 1612 roku przez Stanisława Żółkiewskiego zespołu klasztornego oo. Bazylianów, w tym cerkwi pw. Serca Pana Jezusa, słynącej z malarstwa ściennego. Chcieliśmy zobaczyć również wnętrze kościoła dominikanów, ufundowanego przez matkę króla, Teofilę z Daniłowiczów Sobieską, na „ratunek duszy” umiłowanego syna Marka, poległego w bitwie pod Batonem, który tam spoczął w szklanej trumnie. Niestety kościół był zamknięty. W tej świątyni została pochowana również sama Teofila. Nie sposób tu nie wspomnieć o tym, że od 11 września 1981 roku prochy królewskiej macierzy spoczywają w krypcie pod kaplicą Matki Bożej w kościele dominikanów w Krakowie. Tym samym, gdzie król Jan III Sobieski ufundował kaplicę dziękczynną za zwycięstwo pod Wiedniem i uratowanie chrześcijańskiej Europy. W trakcie spaceru zahaczyliśmy też o synagogę, obecnie nieco niszczejącą, wzniesioną przy finansowej pomocy króla Jana III Sobieskiego w latach 1692‒1698. Aby pooddychać dawną atmosferą miasta, usiedliśmy na otoczonym zielonymi wzgórzami rynku, w ogródku kawiarnianym, gdzie Dorotka przeczytała nam krótką historię Żółkwi.

2018 Lwow 129 m 2018 Lwow 130 m 2018 Lwow 131 m 2018 Lwow 132 m 2018 Lwow 133 m 2018 Lwow 134 m 2018 Lwow 135 m 2018 Lwow 136 m 2018 Lwow 137 m 2018 Lwow 138 m

Po zwiedzeniu Żółkwi ks. Władysław zawiózł nas do oddalonego o 6 km Krechowa, zwanego perłą ukraińskiego Roztocza i słynącego z pięknego klasztoru bazylianów. Wieś należała do dóbr żółkiewskich. Za czasów Jana III Sobieskiego w miejscowości istniał pałacyk myśliwski monarchy, gdyż król lubił polować w tych okolicach. Po wkroczeniu na teren klasztoru przez barokową bramę z końca XVIII wieku naszym oczom ukazał się niezwykły dziedziniec, na którym znajdują się w bliskim sąsiedztwie dwie cerkwie: jedna drewniana, druga murowana. Główną świątynią kompleksu jest murowana cerkiew pw. św. Mikołaja, w której czci się pochodzące z XVII wieku cudowne ikony: św. Mikołaja oraz Matki Bożej Werchrackiej. Tamtego dnia mogliśmy zobaczyć również wnętrze drewnianej cerkwi pw. Przemienienia Pańskiego. Zachwyceni spędzamy na terenie klasztoru około pół godziny.

2018 Lwow 139 m 2018 Lwow 140 m 2018 Lwow 141 m 2018 Lwow 142 m 2018 Lwow 143 m 2018 Lwow 144 m 2018 Lwow 145 m 2018 Lwow 146 m

Następnie ksiądz Władysław zawiózł nas do Jaworowskiego Parku Narodowego, gdzie w przepastnych jarach schowane jest cudowne źródło, mające moc uzdrawiającą.W trakcie jazdy po leśnym terenie trzęsło busem niemiłosiernie i istniało duże ryzyko, że pojazd się rozpadnie. Mogliśmy wtedy podziwiać rajdowe umiejętności naszego kierowcy. Po dotarciu na miejsce znaleźliśmy się w prawdziwej oazie ‒ pełnej kojącej ciszy i rześkiego powietrza. Naszym oczom ukazują się mocarne buki oraz wąwozy i doliny górskich potoków. Urokliwymi ścieżkami podążamy w kierunku kapliczki zbudowanej nad cudownym źródełkiem. Tam przystanęliśmy w modlitewnej zadumie, a następnie po kolei ucałowaliśmy stopę Matki Bożej. Niektórzy zdecydowali się nawet na mały śmigus-dyngus, czyli ochlapywanie innych, i umoczenie nóg w celach zdrowotnych. Gdy koło kapliczki przysiedliśmy na murku, pojawił się ukraiński duchowny, aby zaczerpnąć wody ze źródełka.

2018 Lwow 147 m 2018 Lwow 148 m 2018 Lwow 149 m 2018 Lwow 150 m

Po zwiedzeniu opisanych wyżej miejsc – urokliwych, duchowych i spokojnych ‒ do Brzuchowic wracaliśmy w znamienitych nastrojach. Ale to nie był koniec naszych wrażeń tamtego dnia. Częścią jakże bogatego programu pobytu we Lwowie i okolicach było również wieczorne wyjście do Opery Lwowskiej. Słynna świątynia sztuki oferowała wtedy miłośnikom muzyki wysłuchanie i obejrzenie trzyaktowej opery Don Pasquale Geatano Donizettiego. Nie wszyscy jednak zdecydowali się skorzystać z tej okazji i woleli udać się na spacer połączony z zakupami pamiątek. Życzyliśmy sobie nawzajem miłego wieczoru, po czym rozstaliśmy się na dwie godziny. Dla osób, które nie znają włoskiego i ukraińskiego (oryginalna włoska wersja językowa z ukraińskimi napisami), odbiór sztuki był nieco trudniejszy. Jednak czy śledzenie dialogów i fabuły jest najważniejsze w operze? Chyba trzeba po prostu natężyć słuch na piękno muzyki i śpiewu artystów. Jak powiedziała mi w przerwie siedząca obok Danusia – psalm śpiewany przez nią tamtego dnia w kościele w Żółkwi, z refrenem „Posłuchaj, córko, spójrz i nakłoń ucha”, idealnie pasuje do naszego wieczoru. Wszyscy wyszli z Opery Lwowskiej zachwyceni, jeśli nie samą sztuką, to przynajmniej wnętrzem teatru, w wykańczaniu którego brał udział zespół najwybitniejszych artystów lwowskich przełomu XIX i XX wieku. Urządzono je w stylu neobarokowym, z wykorzystaniem ponad 20 gatunków marmuru, obfitych złoceń, wielu rzeźb i obrazów! Siedzieliśmy tam więc urzeczeni.

2018 Lwow 151 m 2018 Lwow 152 m 2018 Lwow 153 m 2018 Lwow 154 m

Lwów – Kraków 13 września

Ostatni dzień… Po wspólnej porannej modlitwie, śniadaniu i spakowaniu się wsiedliśmy w Brzuchowicach do busa z myślą, że tak szybko minęły te trzy dni, że po raz ostatni będziemy spacerować po lwowskich zaułkach. Ksiądz Władysław zawiózł nas w pobliże katedry pod wezwaniem św. Jura – najważniejszego miejsca dla greckokatolickiej społeczności Lwowa i jeden z najwspanialszych zabytków miasta. Architektura budowli łączy tradycje Wschodu i Zachodu. We wnętrzu świątyni wpatrywaliśmy się w XVII-wieczny cudowny Matki Boskiej Trembowelskiej. Zeszliśmy także do grobowców arcybiskupów unickich.

2018 Lwow 155 m 2018 Lwow 156 m 2018 Lwow 157 m 2018 Lwow 158 m 2018 Lwow 159 m 2018 Lwow 160 m 2018 Lwow 161 m 2018 Lwow 162 m

Ostatniego dnia chcieliśmy również zobaczyć rzymskokatolicki, XVII-wieczny kościoł pw. św. Marii Magdaleny. Odebrany katolikom w 1962 roku przez władze radzieckie kościół władze niezależnej Ukrainy przerobiły na salę muzyki organowej i kameralnej. Dla wiernych jest dostępny tylko rano. W świątyni trwa obecnie chyba remont. Zostaliśmy wypędzeni przez starszą panią, którą bardzo zirytowało nasze pojawienie się w środku.

Swój pobyt we Lwowie zakończyliśmy odwiedzeniem znajdującego się niedaleko dworca kolejowego jednego z największych i najwyższych w mieście kościołów – pod wezwaniem św. Elżbiety. W 1905 r. arcybiskup Bilczewski położył kamień węgielny, pod którym wmurowano życzenie, „aby dzwony tej świątyni wydzwoniły miastu, narodowi lepszą przyszłość, a wszystkim niebo”. Olbrzymi kościół, położony w najwyższym punkcie miasta, miał zamanifestować jego polskość, dlatego też do realizacji projektu zaproszono polskich artystów i rzemieślników. W 1911 roku kościół był ukończony. Po krętych schodkach wspięliśmy się na wieżę, z której roztacza się absolutnie wyjątkowa panorama Lwowa. Chłonęliśmy ten pejzaż, chcąc to wszystko zamknąć i utrwalić pod powiekami (a także w smartfonach),i zarazem żegnaliśmy się z miastem… Na jak długo? Jeszcze tam wrócimy! Bo urok Lwowa jest zniewalający na każdym kroku. „Co to miasto ma w sobie takiego, że kto je odwiedzi, prędzej czy później - jak to nasze batiary bałakają - umarł w butach. I to do samej śmierci”.

 

Relację napisała Beata z Rejonu Krakowskiego