Minęła 21 rocznica powstania Grupy 33. Dobrą okazją do świętowania tego jubileuszu jest już od wielu lat odpust w katowickiej katedrze.
Od trzech lat gościmy tam również i my czyli grupa krakowska. W tym roku mieliśmy zaszczyt wystąpić w roli animatorów tego wydarzenia, czyli przynajmniej częściowo zmierzyć się z jego organizacją. Ściśle więc zwarliśmy nasze szeregi i w porozumieniu z grupą żorską - zabraliśmy się do dzieła! Najpierw Gosia, Zosia, Lucynka i Sławek łapiąc artystyczną wenę, dzielnie wertowali internetowe zasoby krakowskich pieśni i recytacji, które są niezaprzeczalnym dowodem fascynacji naszym regionem, a te jak wiadomo, zawsze sprawdzają się (jako „towar” eksportowy) przy okazji, gdy potrzeba uzewnętrznić ducha wspólnoty i pokazać jego charakter. Tak więc postanowiliśmy uchylić rąbka swoich wokalno-estradowych zdolności, ku uciesze nas wszystkich. Ale po kolei…
Tegoroczne świętowanie odbyło się 14 listopada i rozpoczęliśmy je ze szczególnym namaszczeniem, bowiem uroczystą mszą św. w krypcie Archikatedry Chrystusa Króla, podczas której Duch św. wylewał na nas obficie łaski odpustowe. Odprawili ją dla nas nasi duszpasterze: ksiądz Tadeusz w koncelebrze z księdzem Janem oraz księdzem Tomaszem, przy asyście naszych drogich lektorów. Otrzymawszy prawdziwe pokrzepienie na duszy i błogosławieństwo, udaliśmy się na drugą część obchodów do Auli Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Śląskiego, by spotkać się w gronie zaprzyjaźnionych, bliższych czy też dalszych znajomych z Grupy33.
„Ciasto drożdżowe” to jest właśnie specjał, którym w tej części popołudnia ukontentowała nas trupa teatralna z Żor, dając pokaz swoich scenicznych umiejętności. Sztuka ta przypadła nam do gustu, mili Państwo, a aktorzy pokazali kunszt wysokiej próby, zręcznie wcielając się w składniki tytułowego ciasta i w ten sposób ukazując naszym oczom receptę, a właściwie recepturę niezawodną, gdy chodzi o zdobycie w życiu prawdziwego szczęścia. Ogromny aplauz i uznanie z naszej strony dla wszystkich, którzy dołożyli cegiełkę do inscenizacji.
Przyszła i kolej na nas… Przy skocznych dźwiękach akordeonu Pawła pospieszyliśmy na scenę, by wyśpiewać, co w krakowskiej duszy gra… Było więc Laj koniku laj, laj… Albo
Któż wypowie twoje piękno
Krakowie prastary -
chyba że na Sukiennicach
przemówią maszkary
I tak to leciało… Maszkary nie przemówiły, za to my daliśmy głos i melodia sama nas niosła… Było widowiskowo… bowiem krakowskie stroje dziewcząt przywdziane z tej okazji, niektóre z nich ponad stuletnie (tu specjalne ukłony dla Księdza Jana) mieniły się na nich różnymi kolorami i lśniły na bogato. Śpiewom wtórowały pląsy Lajkonika, który (dzięki Sławkowi) podrygiwał ochoczo poza sceną wśród zebranych. My także, uwierzcie kochani, okrzepnąwszy przy muzyce nieco, zakręciliśmy biodrem, kto mógł …to w lewo, to w prawo, a ponad naszymi głowami (za sprawą operatorki Izy) zawirowały znajome widoki z grodu Kraka: na most nad Wisłą, krakowskie ulice, Rynek z Sukiennicami, Ratuszem… i wieże mariackie. Stąd, jak wiadomo, niedaleko już do Łagiewnik, miejsce jakże bliskie naszym sercom (tylko przypadek sprawił, żeśmy tam nie zawitali)…, ale i… do Nowej Huty, dokąd ciągnie nas już… aż miło! „swojsko-krakowski przekładaniec”, któryżeśmy wspólnie - specjalnie dla Śląska - wyśpiewali, a Lucynka ze Sławkiem nam jego fragmenty pięknie wyrecytowali. Ani się obejrzeliśmy, a cały występ dobiegł końca i… szczęśliwie mogliśmy zejść ze sceny… nie paląc bynajmniej za sobą żadnych mostów, ale z poczuciem spełnionego dzieła.
Było dostojnie, romantycznie, ale też sielsko i… lirycznie. Co prawda, w odbiorze wypadliśmy nieco bardziej niż nam się zdawało, patriotycznie… Jeśli tak było, to szczerze musiały wybrzmieć nasze uczucia, bo przyjęto nas z pełną otwartością i życzliwością. I za to wszystkim serdeczne dzięki.
Nastał czas wspólnej Agapy, podczas której mogliśmy do woli raczyć się krakowsko-śląskimi wypiekami, jak i też oddawać towarzyskim pogawędkom.
Naturalną koleją rzeczy przeszliśmy również do wspomnień czyli reporterskiego sprawozdania z przeszłych i bieżących spraw dotyczących życia wspólnoty. Specjalnie na tę okoliczność przygotowano (wg pomysłu Anety) prezentację, dzięki której widzieliśmy jak na dłoni przegląd najważniejszych wydarzeń, które dokonały się w Grupie 33 przez ostatni rok (oraz z jej dawniejszych dziejów), jednocześnie podziwialiśmy pokaźną już kolekcję fotografii ze wspólnych wyjazdów, pielgrzymek, rekolekcji i innych zdarzeń, w których braliśmy udział.
Świętowaliśmy swój jubileusz jak przystało na wspólnotę z ponad 20-letnim stażem – z rozmachem. W tym przezacnym gronie my, którzy zdawałoby się, co tu dużo mówić, mają jeszcze mleko pod nosem, czuliśmy się wspaniale.
Relacjonowała Dorota, gr. XXXI