Lato już dawno za nami, więc może niektórym humor poprawi garść wakacyjnych wspomnień oraz galeria zdjęć z bardzo udanego pobytu członków Grupy 33 z rejonu tyskiego w Bieszczadach.
Po szeregu zagranicznych wojaży (Półwysep Iberyjski, Ziemia Święta, Neapol) postanowiliśmy spędzić czas wspólnego, letniego urlopu w Polsce - wybór padł na przepiękne i nieodległe Bieszczady. W wyjeździe uczestniczyły 22 osoby wraz z naszym duszpasterzem ks. Tomaszem Kuszem oraz zaprzyjaźnioną siostrą Heleną ze zgromadzenia Sióstr św. Elżbiety w Rudzie Śląskiej. Wyjazd odbywał się w terminie 21- 27 lipca 2019 roku.
Zanim dotarliśmy w same Bieszczady odwiedziliśmy sanktuarium świętego Andrzeja Boboli – męczennika i patrona Polski – w Strachocinie. Tam rozpoczęliśmy nasz wyjazd od wspólnej Mszy św. pod gołym niebem, z którego wkrótce po zakończeniu spadł deszcz. Spotkaliśmy się również z miejscowym księdzem proboszczem, któremu to Andrzej Bobola się ukazywał. Na naszą bazę noclegową wybraliśmy Bukowiec niedaleko Polańczyka, gdzie rozlokowaliśmy się w kilku prywatnych domkach wczasowych. Podczas całego wyjazdu staraliśmy się spędzać jak najwięcej czasu wspólnie włączając w to posiłki i ich przygotowanie, a także inne aktywności jak poranna gimnastyka ;-) Nie mogło oczywiście zabraknąć codziennej Eucharystii, która nas wszystkich jednoczyła z Jezusem Chrystusem i sobą nawzajem.
Nasz wyjazd przebiegał pod hasłem spotkania ze Świętymi (pod postaciami znajdujących się tam relikwi) oraz bogatą historią tego miejsca, w którym jeszcze przed II wojną światową żyło wspólnie o wiele więcej ludzi, pochodzących z różnych kultur i narodów (Polacy, Łemkowie, Ukraińcy, Żydzi, Rusini). Obecnie pozostały po nich najczęściej jedynie puste cerkwie, zarośnięte cmentarze oraz zniszczone przydrożne krzyże. W trakcie wyjazdu odwiedziliśmy m.in. pięknie utrzymane cerkwie w Górzance i Czarnej Górnej - służące obecnie jako katolickie kościoły parafialne. Pozostałe cerkwie są często jedynie wspomnieniem swojej świetności, obecnie stanowiąc przedmiot zainteresowania niewielkich grup ludzi starających się o ich przetrwanie, jak cerkiew w Łopiance (wsi która przestała istnieć ponad 70 lat temu) i będąca w trakcie restauracji cerkiew w Bystrem (gdzie mieszka obecnie tylko kilka rodzin). Niektóre świątynie miały więcej szczęścia - trafiły na listę zabytków jak cerkiew w Smolniku (z listy światowego dziedzictwa UNESCO) - i cieszą się większym zainteresowaniem.
Oczywiście skoro przyjechaliśmy w Bieszczady nie mogło też zabraknąć wycieczek w góry. Pierwszą większą wyprawą było przejście słynną Połoniną Wetlińską, od przełęczy Wyżnej, przez oblegane schronisko „Chatka Puchatka”, aż do przełęczy M. Orłowicza i samej Wetliny. Szczęśliwie pogoda była dla nas łaskawa i wszystkim chętnym udało się pokonać bezpiecznie tę trasę. Druga wyprawa miała za cel zdobycie najwyższego szczytu Bieszczad – Tarnicy, o wysokości 1346 m.n.p.m, co również nam się udało i mogliśmy podziwiać ogromny krzyż znajdujący się na wierzchołku góry. Tym razem jednak pogoda nie była równie miła i najpierw przysmażyło nas słońce, a następnie niektórych dopadła ulewa.
Poza górami i cerkwiami Bieszczady oferują jeszcze sporo atrakcji. Jedną z nich jest wąskotorowa Bieszczadzka Kolejka Leśna w Cisnej, której nie ominęliśmy i udaliśmy się jej składem aż do granicy ze Słowacją, do Balnicy. W całym regionie sporo jest różnych ciekawych galerii ("Siekierezada") i pracownii rękodzielniczych. Wielokrotnie mieliśmy również okazję posmakować specjałów lokalnej kuchni, m.in. ogromnych naleśników czy różnych pierogów i bab ziemniaczanych.
Wakacyjne wyjazdy to także wypoczynek i zabawa, a że bardzo blisko mieliśmy nad brzeg Zalewu Solińskiego, nie zabrakło oczywiście czasu na opalanie, pływanie, żeglowanie i no co tylko kto miał ochotę, zwłaszcza rowery wodne cieszyły się naszym uznaniem. Odwiedziliśmy też między innymi Ogród Biblijny i Park Miniatur w Myczkowcach, przespacerowaliśmy się zaporą w Solinie. Najważniejszy był jednak wspólnie spędzony czas, szczególnie ciepło będziemy wspominać wieczorne grille / ogniska, ze smażeniem kiełbasek i innym pysznym jedzeniem oraz śpiewaniem piosenek.
Ostatniego dnia, już w drodze powrotnej, odwiedziliśmy Komańczę, słynącą z klasztoru sióstr Nazaretanek, gdzie internowany był ks. prymas Stefan Wyszyński oraz pięknie odbudowanej cerkwii prawosławnej (stara cerkiew spaliła się niedawno). Ostatnim punktem wyjazdu było zwiedzanie kameralnego Muzeum Kultury Łemkowskiej w Zyndranowej.
Dziękujemy wszystkim którzy w jakikolwiek sposób przyczynili się do tego udanego wyjazdu, czy to przez jego organizację, czy też współtworząc miłą i serdeczną atmosferę na miejscu!
Relację napisał Zbyszek