Rejon tyski miał niewątpliwie wielkie szczęście, że udało mu się przeżyć swoje rekolekcje wielkopostne. Odbyły się one bowiem w ostatni weekend przed wprowadzeniem ograniczeń związanych z pandemią. A temat ich brzmiał: „PANIE, NAUCZ NAS MODLIĆ SIĘ”.
Powodowani przekonaniem, że czas spędzony na modlitwie nie jest czasem straconym, mimo zmęczenia i czasem złego samopoczucia, 6 marca przybyliśmy do domu rekolekcyjnego w Palowicach. Już po raz trzeci korzystaliśmy z gościnności tamtejszej parafii, więc czuliśmy się tam jak u siebie w domu. Przyjazna atmosfera sprzyjała rozważaniom: Taka jest nasza wiara, jaka jest nasza modlitwa; tak się modlimy, jak wierzymy.
Jak modlić się, żeby modlitwa była owocna? Podczas konferencji ksiądz Tomek przytaczał nam biblijne obrazy: Maria siedząca u stóp Jezusa; przyjaciele cierpiącego Hioba trwający przy nim w ciszy przez siedem dni; św. Paweł i Sylas uwielbiający Boga w więzieniu… Każdy musi odnaleźć swoją drogę do modlitwy. Ważne jest, żeby nie zostać jej teoretykiem, nie koncentrować się na sobie jak faryzeusz, nie zamieniać rozmowy z Bogiem na rozmowę z samym sobą. „Marnowanie” czasu na modlitwę powinno być więc jak wylewanie drogocennego olejku na stopy Jezusa. Wówczas modlitwa będzie potężnym orężem, zwłaszcza w chwilach bezradności, gdy wydaje się, że już nic nie możemy zrobić.
Dlatego warto zadbać o regularną modlitwę, wyznaczyć sobie na nią czas i miejsce; mieć swój „Namiot Spotkania”, swoją „izdebkę” i stałą godzinę. A jednocześnie pamiętać o tym, że Bóg wysłuchuje wszystkich modlitw, tak jak wysłuchał swego Syna w Ogrójcu czy św. Monikę, siedemnaście lat proszącą o nawrócenie swojego syna, św. Augustyna. Należy uzbroić się w wytrwałość, a także w ufność, że dostaniemy od Boga to, co dla nas jest najlepsze, skoro jako chrześcijanie mamy przywilej zwracania się do Niego słowami: Ojcze! Tato!
Temat modlitwy kontynuowaliśmy na spotkaniach w grupach. Zadawaliśmy sobie pytania, co właściwie jest istotą modlitwy i dlaczego ludzie przestają się modlić. Dzieliliśmy się osobistymi doświadczeniami.
Z kolei na wspólnych spotkaniach planowaliśmy, co będziemy robić w najbliższym czasie. Ważną sprawą była organizacja pieszej pielgrzymki Grupy 33 na Jasną Górę, za którą jesteśmy w tym roku odpowiedzialni (nikt wtedy nie przypuszczał, że może się ona nie odbyć w tradycyjnej formie). Snuliśmy plany wspólnych wakacyjnych wyjazdów. Rozmawialiśmy o osobach nowych, które z dużą dozą nieśmiałości pojawiają się na naszych spotkaniach. Mówiliśmy o tym, czym żyją małe grupy. Żegnaliśmy tych, którzy odkryli powołanie do małżeństwa.
Czas rekreacji w tym roku poświęciliśmy głównie na pogaduchy przy kawie i gry planszowe. Ponieważ mimo widocznych oznak wiosny, pochmurna i chłodna aura nie nastrajała do spacerów. Jedynie kilka osób podtrzymało tradycję i wybrało się na krótką przechadzkę, odwiedzając po drodze okoliczne kapliczki.
Wieczorami uczestniczyliśmy w adoracjach Najświętszego Sakramentu. W piątek była to modlitwa w ciszy, w czasie której medytowaliśmy nad fragmentem Ewangelii wg św. Mateusza, opisującym modlitwę Jezusa w Ogrójcu. W sobotę adoracja była wspólnotowa, przygotowana i poprowadzona przez Beatę.
W sobotę - również tradycyjnie - odprawiliśmy Drogę Krzyżową. Tym razem była to „Droga Krzyżowa Wspólnoty”. Bo wspólnota wiary też może być drogą krzyża. Często boimy się takiego myślenia i nie prosimy o siły do niesienia go, umierania dla innych. Czy bierzemy krzyż przynależności do wspólnoty? Czy nie upadamy upadkami nieobecności, braku modlitwy, braku nadziei? Gwoździami na tej drodze mogą być: nasze lenistwo, strach przed podjęciem jakiejś posługi, grzech, brak nawrócenia…
Tradycyjnie też odwiedziła nas siostra Helena, czym sprawiła nam w sobotę wielką niespodziankę i radość. Bardzo sobie cenimy tę naszą przyjaźń i dziękujemy siostrze za obecność mimo natłoku zajęć. Zwłaszcza zaś za wspólną modlitwę.
W niedzielny poranek, 8 marca, miała miejsce jeszcze jedna miła niespodzianka: panowie (którzy stanowili większość w gronie 24 uczestników rekolekcji) wręczyli paniom czerwone róże, pamiętając o Ich święcie.
Na zakończenie tego pięknego czasu, podczas niedzielnej Eucharystii, stanęliśmy wraz z Apostołami na górze Tabor. Ponownie uświadomiliśmy sobie, że czas spędzony z Jezusem daje nowe spojrzenie na życie i sprawia, że nabieramy dystansu do wielu spraw „tego świata”. Kusiciel robi wszystko, by nas do modlitwy zniechęcić, co powoduje, że jest ona codzienną duchową walką. Umocnieni jednak tym, co Bóg dał nam w Palowicach i dzięki Jego łasce, chcemy każdego dnia na nowo podejmować wysiłek modlitwy.
Na koniec krótkie, ale serdeczne podziękowania od osób, które nie mogły uczestniczyć w rekolekcjach, za modlitewną więź oraz za nagrania z konferencji.
Relację napisała Ania